środa, 24 października 2012

Serowe pączusie

Dziś zakończył się pierwszy z dwóch etapów tłuszczówkowych..i powiem wam...ALLELUJA!!!..bo już nie mogłam, mimo wielu kombinacji z podaniem owego karczku na niego patrzeć ..co mówić o przełknięciu choćby kawałka. I niestety wczoraj nie dość, że pomyliłam się i wyjęłam do rozmrożenia zawiniątko z niekompletną wagowo dawką dzienną-czyli o porcję za mało..to jeszcze ostatni kawałek NIESTETY wspomagany był małą piętką od chleba...Wiem...GŁUPIA JA GŁUPIA..no ale cóż..stało się.Dziś płatki na mleku, więc rozkoszna wyżera..mimo, że ja mleko (1szklankę) zamieniam na 150g jogurtu..Nigdy nie przepadałam za mlekiem..jakaś trauma z dzieciństwa czy coś..a jogurt doprawiony słodzikiem i cynamonem w parze z płatkami kukurydzianymi to przyjemna rozkosz dla podniebienia po 4 dniach..jak ja to mówię.. EAT ONLY MEAT.

Wczoraj zrobiłam na kolację...a raczej dodatek do kolacji..pączki serowe. Kiedyś bardzo dawno temu jak robiłam je po raz pierwszy wyszły tak twarde że nadawały się do jedzenia tylko na świeżo..bo na drugi dzień były tak tępe , że do zjedzenia jednej porcji trzeba było zasiadać z wiadrem płynów aby popijać każdy kęs..w przeciwnym razie zadławienie z zaduszeniem gwarantowane..Trochę poeksperymentowałam z przepisem i po wielu lepszych i gorszych próbach udało mi się w końcu znaleźć złoty środek..gdzie pączki są mięciuchne..nawet na drugi i trzeci dzień (leżąc na wolnym powietrzu, bez wkładania ich w szczelne pojemniki). Dodatkowym plusem jest to, że nie trzeba ich formować rękami ..tylko kładzie się je łyżką wprost na rozgrzany olej..czyli łatwo...przyjemnie i bez zbędnego brudzenia rąk i innych przedmiotów.
A oto i mój przepis:

SKŁADNIKI:

  • 450g serka mielonego (u mnie 3 opakowania niebieskiego Bieluchapo 150g)
  • 6łyżek cukru
  • cukier waniliowy
  • 2 i 1/2 szklanki mąki
  • 2 łyżeczki sody
  • 4 jajka
  • 3 łyżki jogurtu naturalnego
  • Olej do smażenia
W wysokim garnku rozgrzać olej..ale uwaga ..jego temperatura nie może być zbyt wysoka ponieważ pączki szybko upieką się z zewnątrz a w środku będą nadal surowe. Nie mam takiej aparatury aby zmierzyć wam idealną temperaturę smażenia..ale żeby wam to jakoś obrazowo przedstawić ja smażę je na średnim palniku na najmniejszej jego wielkości płomienia..mam nadzieje że pomogłam..jeżeli nie to trzeba będzie za pomocą prób i błędów samemu to ustalić.
W jednym naczyniu umieścić wszystkie podane składniki ( jaja, cukry, mąkę, serki, sodę i jogurt) i przy pomocy miksera dokładnie je ze sobą połączyć. Powstanie masa o konsystencji bardzo gęstej śmietany..która dzięki sodzie i kwasom zawartym w jogurcie i serku zacznie pulchnieć..zrobi się taka puszysta. 
Wilgotną łyżką nabierać masę i delikatnie kłaść ją na rozgrzany tłuszcz.
 Smażyć do złoto-brązowego koloru przewracając co jakiś czas na drugą stronę...w sumie te które były bardziej okrągłe przewracały się same..ale było ich nie wiele..Gdy nie jesteśmy pewni czy mimo ładnego kolorku z wierzchu w środku są upieczone można sprawdzić to nakłuwając je wykałaczką do szaszłyków. Jeżeli patyczek wyjdzie czysty..są upieczone..jeżeli pojawi się na nim choć kropelka surowej masy smażymy je dalej zmniejszając ogień.
 Usmażone wykładamy na ręcznik papierowy i odsączamy nadmiar oleju. 
Ostudzone posypujemy cukrem pudrem. Jak ktoś lubi to może wstrzyknąć do środka za pomocą szprycy odrobinę ulubionych powideł czy konfitury..też jest pyszne!
Gotowe!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz